PENETRATOR - Klub 4x4 / off-road Warszawa

Kliknij, aby zobaczyć zdjęcia z rekonesansu przeprowadzonego przed wyprawą do Mołdawii opisaną poniżej:

Dzień 1, 2

Dzień 3

Dzień 4,5,6

Mołdawia - rekonesans Mołdawia - nowy kumpel Kasi

Mołdawia - gościnna kraina (lato 2006 r.)

Mołdawię odkryliśmy zdecydowanie za późno. Po prostu jest nie po drodze, ale to żadne usprawiedliwienie. Niby tak blisko Polski - jeden dzień drogi z Warszawy - a bez względu na to, czy jedziesz do Odessy, Rumunii, na Krym czy nawet na pogranicze ukraińsko-mołdawskie, zawsze jest tysiąc powodów, żeby granicy nie przekroczyć. Szkoda.

Wystarczyło, że w ramach BIELUGi postanowiliśmy poznać ten kraj, a w ciągu kilkunastu dni zobaczyliśmy inny świat. Świat słońca, wina i winnic, ciekawych, gościnnych ludzi i pięknej, sielskiej przyrody. Nigdy przedtem nie byliśmy w Mołdawii, a jednak od razu poczuliśmy się jak w domu.
Druga połowa BIELUGi wystartowała z warszawskiego Placu Teatralnego 27 czerwca 2006 r. Zaczęliśmy standardowo: Lublin, Zamość, Lwów, Kamieniec i Chocim. Załogi, które nie były na pierwszej edycji, zwiedziły ostatnie dwa miasta, wszyscy zasnęli w malowniczym miejscu, oddalonym kilkanaście minut drogi od Chocimia. Przy okazji drobna dygresja: jednym z celów BIELUGi było umożliwienie zmotoryzowanym podróżnikom powtórzenia naszej trasy - na stronie wyprawy można odnaleźć współrzędne wszystkich noclegów, ciekawych miejsc, czasem nawet całe odcinki trasy w postaci pliku do GPS-a. Większość z noclegów to bezpieczne i piękne miejsca - polecamy!

Ukrainę opuszczamy kameralnym przejściem granicznym w Kielmieńcach - nie musimy czekać w kolejce, której jak zwykle nie ma, wszyscy oprócz weterynarza są przyjaźnie nastawieni, a opłaty wjazdowe minimalne. Po kilkudziesięciu minutach wjeżdżamy na teren Republiki Mołdowy. Jadąc z Polski przez Ukrainę do Mołdawii, warto pokonać jedno z kilku przejść granicznych znajdujących się na mołdawskiej ścianie zachodniej - nie trzeba obawiać się małych, kameralnych punktów, które działają na takich samych zasadach jak wszystkie pozostałe, a jednocześnie za granicą od razu wjeżdżamy w szutrowe drogi zamiast asfaltu. Uwaga: jeżeli na granicy polsko-ukraińskiej zadeklarujemy tranzyt do Mołdawii, będziemy zmuszeni podać nazwę przejścia granicznego, przez które opuścimy Ukrainę. Na wyprawach różnie bywa, więc lepiej jako cel wjazdu podać "turystyka", miejsce docelowe "Lwów", a potem na miejscu wybrać dogodne przejście graniczne.

Uśmiech po północy

Pierwsze wrażenie po wjechaniu do Mołdawii wiąże się z mieszkańcami przygranicznych wiosek. Uśmiechnięci, wyjątkowo przyjaźnie nastawieni. Podczas rekonesansu pokonywaliśmy tę trasę nocą - kiedy grubo po północy zastukaliśmy w okno z prośbą o możliwość zatrzymania się na nocleg, pierwsze co zobaczyliśmy to uśmiech, zamiast spodziewanej nieufności. Plan dnia pierwszego zakładał dojechanie do Dniestru i nocleg w okolicach Tipovy - wykutego w skale kompleksu cerkiewnego. Po drodze mijamy jedną z największych i najdłuższych na świecie jaskiń gipsowych: "Emil Racovita" w Crivie. Przewodniki do tej pory opisują jej "balneologiczny potencjał". Podobno powietrze ma tu właściwości jonizujące. Jednak miejscowi opowiadają, że kilka lat temu dwóch grotołazów zjechało do wnętrza jaskini i dość długo nie dawali znaku życia. Czekające na nich dziewczyny wezwały na pomoc chłopów z okolicznych pól, którzy szybko zorientowali się, że z powietrzem w jaskini jest coś nie tak. Po jakimś czasie martwych grotołazów wydobyli żołnierze czy też policjanci z jednostki obrony przeciwchemicznej. Od tego czasu jaskinia jest zamknięta na cztery spusty.

Naddniestrze

Początkowo kierujemy się na wschód, mijając z prawej strony skałki i pagórki przypominające naszą Jurę Krakowsko-Częstochowską. Niestety, nie mamy czasu na odbicie i omijamy całą dolinę Prutu, usianą jaskiniami, wodospadami i poprzecinaną licznymi dopływami, które na mapie wyglądają jak drabina ciągnąca się wzdłuż południowej granicy Republiki Mołdowy z Rumunią. Niemal równolegle do Prutu płynie Dniestr, stanowiący północną granicę z Ukrainą i separatystycznym regionem naddniestrzańskim, który co prawda nie jest uznawany przez żaden kraj na świecie, ale posiada własne wojsko, policję, system celny. Ciekawostką jest to, że mieszkańcy tego regionu podróżują po świecie z mołdawskimi paszportami, wydawanymi np. w Kiszyniowie. Po pewnym czasie odbijamy z asfaltu i opłotkami kierujemy się na północ do Rudi, gdzie znajduje się malowniczy wodospad z sympatycznym off-roadowym dojazdem i klasztor z XVIII w. Jest też kolejna jaskinia, ale spokojnie można ją pominąć. Okolice wodospadu są niezłym pretekstem do zsunięcia się samochodu do strumienia, co przez nieuwagę czyni jedna z załóg. Każda okazja do zapięcia 4x4 jest dobra, ponieważ Mołdawia, zwłaszcza latem, oferuje tereny raczej turystyczne, próżno szukać obszarów, gdzie bez MT-ków i wyciągarki ani rusz. Za to off-roadowi turyści, szukający wakacyjnego odpoczynku w bezpiecznym i niedrogim kraju, tolerującym samochody terenowe i rozbijanie namiotów w każdym praktycznie miejscu, będą z pewnością zachwyceni.

Bociany na ratunek

Rudi, położone kilkanaście kilometrów na południowy-wschód od granicznego Otaci, jest już bardzo blisko Dniestru, od tego momentu jedziemy wzdłuż rzeki, aż do miasta Soroca, w którym większą część ludności stanowią Cyganie. Na ulicach od razu widać zmianę w sposobie ubierania się, budowania i trybie życia. W centrum miasta, tuż nad brzegiem Dniestru leży słynna twierdza, zbudowana na planie koła. Wiąże się z nią legenda mówiąca o tym, jak podczas oblężenia spragnionym i wycieńczonym obrońcom bociany przyniosły kiście winogron. Ten cud dodał walczącym sił i bitwa została wygrana. To w związku z tą legendą na każdej butelce mołdawskiego wina można odnaleźć bociana trzymającego w dziobie winogrona. Z Sorocy kierujemy się do Saharny, kolejnego cerkiewnego kompleksu, położonego na skale, a stamtąd już prostą błotno-gliniastą drogą jedziemy na nocleg. śpimy u zbiegu dwóch głębokich wąwozów, które kilkaset metrów od naszego obozowiska przebijają się przez wysoką ścianę i łączą z doliną Dniestru. Widok jest niesamowity, zwłaszcza że po drugiej stronie rzeki, już na obszarze Naddniestrza, brzeg jest płaski jak stół - różnica poziomów wynosi kilkadziesiąt metrów. Po zwiedzeniu Tipovy, w której wziął ślub Stefan cel Mare, legendarny władca Mołdawii, kierujemy się do Orcheiul Vechi - zespołu jaskiń, w których niegdyś żyli mnisi, a zarazem turystycznej perełki, położonej w podwójnym zakolu rzeki Raut. W jednej z wykutych tam cerkwi można dokładnie prześledzić historię życia mnichów - od samego początku, kiedy w skale była tylko zwykła jaskinia, przez czasy świetności i upadku związanego z trzęsieniem ziemi, aż do dnia dzisiejszego, kiedy mieszkańcy okolicznych wiosek zaadaptowali pomieszczenia mnichów na potrzeby cerkwi. Teoretycznie do wąwozu prowadzi jedna dobra szosa, jednak szybko okazuje się, że jadąc do końca można odnaleźć przesmyk, który po pewnym czasie zamienia się w piękną polną drogę, prowadzącą wzdłuż rzeki, aż do szczątków, a właściwie fundamentów niezbudowanego do końca mostu, który miał służyć do transportu ciężkiego sprzętu wojskowego podczas konfliktu nad Dniestrem.

Winna trasa

Powoli zbliżamy się do rejonu przez który prowadzi "Winna Trasa", czyli droga łącząca najciekawsze i najlepsze mołdawskie winnice i rejony uprawy winorośli. Dwie najsłynniejsze winnice: Cricova i Milesti Mici są traktowane jak dobro narodowe. Niestety, podczas naszej podróży Cricova - największa ze wszystkich - była w remoncie. Pojechaliśmy więc od razu do Milesti Mici. W podziemnych celach znajduje się tam ponad milion butelek kolekcjonerskiego wina, co zostało uhonorowane wpisem do Księgi Rekordów Guinnessa. Z punktu widzenia naszej podróży największą atrakcją były podziemne tunele, do których wjechaliśmy samochodami. Niemal 200 km podziemnych tras - przydałby się itinerer. Jedziemy kolumną, po obu stronach mijamy gigantyczne beczki na wino, czasem migają ciężarówki służące do obsługi położonych pod ziemią korytarzy. Pod sufitem podwieszone są jakieś druty, więc decydujemy się na opuszczenie anten CB. Okazuje się, że dwa ostatnie samochody zostają w tym czasie w tyle. Po kilku minutach jazdy w ciemnościach widzimy, że coś jest nie tak - zgubiliśmy się. Na szczęście przed nami pojawia się jakaś kobieta, więc pytamy o drogę (pod ziemią!). Okazuje się, że najlepiej będzie, jeżeli poczekamy w tym miejscu, nasza nowa przewodniczka dzwoni na górę i coś wyjaśnia. My w międzyczasie mamy okazję zobaczyć część największej na świecie kolekcji wina. Robi wrażenie!

15 lat niepodległości

Tego dnia nocujemy na skraju dębowej puszczy. Jest to ostatni wieczór z naszą przewodniczką Eleną, którą poznaliśmy dzięki Ambasadzie Republiki Mołdowy w Polsce. Elena jest kopalnią wiedzy na temat Mołdawii, dzięki niej mogliśmy wytyczyć trasę uwzględniającą najciekawsze miejsca i rejony tej części kraju. Podczas wieczornych rozmów dowiadujemy się, że pod koniec sierpnia mija piętnastolecie niepodległości tego małego, gościnnego kraju. Zanim pożegnaliśmy mołdawską ziemię i wjechaliśmy do Rumunii, odwiedziliśmy Purcari, pięknie odrestaurowaną, nowoczesną winnicę, której tradycje sięgają 1827 r. Ostatnią atrakcją na terenie Mołdawii była Gagauzja - ciekawy, wiecznie gorący i skąpany w słońcu autonomiczny region, leżący na południowym-wschodzie kraju. Do Mołdawii z pewnością wrócimy, być może na zbliżający się Festiwal Wina, który już w połowie października odbędzie się w Kiszyniowie. Jest to największe coroczne wydarzenie w Mołdawii, ściąga gości z całego świata, a kiszyniowskie centrum na jeden dzień zamienia się w wielki plac degustacyjny, na którym można spróbować najróżniejszych gatunków wina z całej Mołdawii. Bez względu na okazję polecamy odwiedzenie tego gościnnego kraju i poznanie kultury wina, w niektórych przypadkach nawet z wnętrza samochodu terenowego. Niestety, trasę do leżącego na kolchidzkich bagnach Poti musieliśmy pokonać na kołach. Cztery dni przed odejściem promu okazało się, że na jego pokładzie znajdzie się niebezpieczny ładunek, wykluczający obecność pasażerów. Relacja z Gruzji i Turcji już wkrótce.

Wirtualna Wyprawa

Wszystkich zainteresowanych podróżowaniem po Mołdawii zapraszamy do odwiedzenia Wirtualnej Wyprawy na stronie www.bieluga.com - specjalnie do celów podróży off-road przygotowaliśmy zestaw niezbędnych materiałów, w tym filmy, zdjęcia, zeskanowaną mapę turystyczną (rarytas nawet w samej Mołdawii), mapę GPS, gotowe trasy do odbiornika GPS i wiele innych ciekawych materiałów udostępnionych między innymi przez Ambasadę Republiki Mołdowy w Polsce.

Autor: Przemysław Maciążek
źródło: www.penetrator.waw.pl

p.s.: nie wszyscy zgadzają się z naszą opinią na temat Mołdawii. Na forach można znaleźć wpisy krytykujące ten kraj za "nudę i monotonię". Z pewnością nie jest to miejsce dla awanturników żądnych wrażeń, jednak miłośników dobrego wina, sielskiej przyrody i kontaktu z miejscową ludnością na pewno zachwyci.



Poniżej trak i wskazówki do trasy opisanej powyżej:

POBIERZ PLIK Z TRASA DO GPSa - format .gdb obsługiwany np. przez program MapSource Garmina (Zaznacz link prawym przyciskiem myszy i wybierz opcję "zapisz element docelowy jako").

Kilka uwag ogólnych:

Trasa jest prosta, ale przeznaczona dla samochodów z napędem 4x4 (od SUVów w górę). Nie potrzebujesz wyciągarki, opon MT - jeżeli spadnie deszcz w niektórych miejscach może być po prostu trudniej.
Plik zawiera trasy nazwane "Moldova_1a", "Moldova_2c" itd. Cyfra oznacza kolejny dzień, litera kolejną trasę danego dnia.
Każdy odcinek dzienny np. "Moldova_2a,b,c,d" rozpoczyna się i kończy ładnym i bezpiecznym miejscem na rozbicie namiotu, da się go bez problemu przejechać w ciągu jednego dnia.
Trasa obejmuje północną część Mołdawii, w tym większość najciekawszych miejsc tego regionu, np. winnice należące do "Winnej drogi".
Jeżeli jedziesz do Odessy, to praktycznie masz sprawę z głowy, jeżeli celem jest Rumunia, ew. chcesz pokręcić się jeszcze po Mołdawii, polecamy po zakończeniu trasy odbicie do Gagauzji (najbardziej na południe wysunięta część Mołdawii) i powrót na północ wzdłuż Prutu.
SPRAWDź JAKą ILOśĆ PUNKTÓW śLADU OBSŁUGUJE TWÓJ GPS - największy ślad składa się z 355 punktów.
SPRAWDź JAKą ILOśĆ śLADÓW MOŻE ZAPISAĆ TWÓJ GPS - plik zawiera 10 śladów.
Nie zapomnij odpowiednio ustawić sposobu wyświetlania waypointów.
POLECAMY MAPĘ MOŁDAWII DO GPSA (Garmin lub PDA) DOSTĘPNą NA STRONIE http://www.gpsmoldova.com/
-----------------------------------------------------------

Moldova_1a
Zakładamy, że jedziesz przez Ukrainę. W takim razie Kamieniec Podolski i Chocim to miejsca obowiązkowe. Kilkanaście minut drogi od twierdzy w Chocimiu znajduje się początek naszej trasy (waypoint NOCLEG_SUPER). Fantastyczne miejsce z ładnym widokiem na Dniestr, z dala od ludzi i drewnem na ognisko. Wjeżdżając warto poprosić o zgodę miejscowych pilnujących sadu, leżącego po prawej stronie od ściany lasu, od biedy można wbić się na dziko i rano podziękować. Uwaga - jeżeli popada i masz kiepskie opony lub uszkodzony napęd, może być trochę zabawy z wyjazdem.
Startujesz rano. Do granicy mołdawskiej w miejscowości Kielmieńcy niedaleko. Przy waypointcie ZJAZD zjeżdżasz w lewo z szosy prowadzącej na Czerniowce. Można też wcześniej pojechać na skróty, ale różnica jest niewielka. Po tym zjeździe będą jeszcze 2 stacje benzynowe - można zatankować do pełna, paliwo w Mołdawii jest nieznacznie droższe niż na Ukrainie.
Na granicy kolejek nie ma, jakby co, to w okolicy są inne przejścia. Opłaty niewielkie, polska zielona karta działa, wszyscy przyjaźnie nastawieni.
Dalej wzdłuż trasy kilka godzin.
W Edinet może być internet (waypoint INTERNET), ale lepiej się nie nastawiać.
Waypoint BRAMA to coś, co było po lewej stronie w krzakach, ale nie mieliśmy czasu na sprawdzenie ;)
Dalej odbicie do miejscowości RUDI - warto. Klasztor (waypoint KLASZTOR_1) wodospad (WODOSPAD_1) jaskinia (JASKINIA_1).
Klasztor jest w miarę ciekawy i odnowiony, do wodospadu dojazd przez bród, można się wykąpać, chociaż latem może być mało wody. Jaskinia jest kiepska - waypoint wstawiony na oko z pamięci. Jeżeli komuś zależy, to jadąc z dołu (od wodospadu) trzeba za cmentarzem i cerkwią skręcić w prawo, potem za cerkwią jeszcze raz w prawo, tuż za sławojką (wychodkiem) zejść do jaru i gdzieś po prawej stronie powinno być wejście.

Moldova_1b
Dalej trasa prowadzi do twierdzy w Soroce. Warto zobaczyć (waypoint TWIERDZA).
Następny waypoint to KLASZTOR_2. Trzeba sporo odbić, więc jeżeli ktoś nie jest miłośnikiem klasztorów, to nie polecamy.
Waypoint DEBY to fajny dębowy las.
Następny waypoint to SAHARNA - największą atrakcją, oprócz kompleksu klasztornego, jest odcisk stopy Marii Panny. Poza tym fajna droga wzdłuż Dniestru i współczesne zabudowania wojskowe po prawej.
Waypoint OBIAD to miejsce nad wodą, gdzie można się na kilka minut zatrzymać. Ale raczej to już nie będzie pora obiadowa, a nocleg blisko...
Dalej trasa jest trochę nakombinowana. Jeżeli masz czas i chęci, to jedziesz do Tipowy (TIPOWAMONASTYR) przez punkt DOSZOSY, zwiedzasz kompleks klasztorny wykuty w skale i jedziesz na nocleg (z Tipowy ok. 25 minut).
NOCLEG i NOCLEGLEPSZY to fajne i spokojne miejsca (w miejscu NOCLEG mogą być jacyś samochodowo-namiotowi turyści, ale raczej spokojni). Polecamy NOCLEGLEPSZY - co prawda do drewna na ognisko jest 150m i miejsce nie jest osłonięte, ale poranny widok to rewelacja.
Jeżeli decydujesz się na nocleg lepszy, to gdzieś w okolicach ( /- 150m) punktu ODBICIE trzeba odbić w prawo, przejechać koło poidła dla koni i pomiędzy ścianą lasu, a jarem, który masz po prawej, pojechać koleinami po wozach w stronę waypointu. Na końcu jakieś 150 m na przełaj - UWAGA na kamienie w nocy!

Moldova_2a
Rano wracasz do punktu DOSZOSY i ruszasz dalej. Mijasz miasto Orhei (trasa wiedzie obwodnicą) za miastem po lewej stronie znajduje się przydrożne żródełko otoczone kamiennymi płytami, a nieco dalej jest wzniesienie, gdzie samochody "same jadą pod górę". To się czuje, jadąc bez problemu na wysokim biegu. Tuż za tym miejscem po prawej stronie będzie jedna z najlepszych knajp w Mołdawii (regionalna, kryta strzechą). Tam można coś zjeść - potem nie będzie knajp przez kilka godzin.
Za knajpą po prawej stronie stacja Łukoil, potem w prawo na ślimak i pod wiadukt (w sumie wychodzi w lewo).
Następny punkt programu to ORHEUILVECHI - miejsce obowiązkowe, turystyczna ikona Mołdawii. Po zwiedzeniu turyści wyjeżdżają stamtąd z powrotem asfaltem, Ty wybierasz piękne widoki.
Przy punkcie ODBICIE_1 musisz podjąć decyzję - jeżeli pali słońce, masz czas, chcesz się wykąpać i coś zjeść, to wbijasz trasę Moldova_2b i po 12 km szutru dojeżdżasz do czegoś w rodzaju skansenu z kąpieliskiem (woda lekko zamulona, ale OK!). Tam dostajesz super regionalne żarcie, kąpiesz się, odpoczywasz, może nawet zostaniesz na noc.
Następnie ruszasz z powrotem tą samą drogą do punktu ODBICIE_1 i dalej trasą MOLDOVA_2a w stronę Kiszyniowa.
Po drodze CRICOVA - najwspanialsza i największa podziemna winnica w Mołdawii. Wycieczka obowiązkowa, więc warto sprawdzić do której jest czynna - najlepiej wcześniej zadzwonić.
A teraz Kiszyniów:

Moldova_2c
To najlepsza trasa, pozwalająca na szybko wyrobić sobie zdanie o mieście, przejechać główną ulicą Stefan cel Mare i zostawić samochód na strzeżonym parkingu w centrum lub pojechać dalej do myjni ;).
Waypointy w mieście:
INTERNET1 - kawiarenka internetowa.
MC - McDonald (toaleta ;).
MUZEUMWOJS - warto podjechać, jeżeli lubisz radzieckie pojazdy wojskowe. Dużo tego nie ma, ale wszystkiego można dotknąć.
PARKING - parking strzeżony w centrum
BEAR HOUSE - popularna knajpa/klub
GREEN HILL - dobra kawiarenka do spotkań samochodowych - nie w centrum, ale blisko, mało ludzi, duży parking widoczny przez szybę - super wystrój! UWAGA - po drugiej stronie ulicy budynek Policji.
KNAJPA B - dobra, popularna knajpa regionalna
MYJNIA - wiadomo. UWAGA - przy wyjeździe z myjni są kiepsko widoczne światła bez zielonej strzałki. A po prawej czają się praktykanci z pobliskiej komendy.
Z Kiszyniowa wyjeżdżasz jak chcesz, najlepiej najkrótszą drogą wg waypointów: 1,2,3,4,5 i 6 (mogą nie być zbyt dokładne).
Pozostaje znaleźć nocleg:

Moldova_2d
Z Kiszyniowa jedziesz asfaltem. W pewnym momencie trasa odbija w lewo na szutr, dalej po śladzie gps. Jeżeli mocno pada, masz dość wszystkiego albo samochód nie jest do końca sprawny, pojedź naokoło do punktu ALTERNATYWA - przed stacją benzynową skręć w lewo na asfalt i jedź prosto, aż zbliżysz się do punktów BAZADIABEL i ROZWIDLENIE. Tuż przed wioską, po lewej stronie powinna być duża, samotnie stojąca studnia. Możesz nabrać wody. Przed studnią po lewej stronie powinno być kilka zjazdów z asfaltu - kieruj się do tyłu na skos, w kierunku punktu ROZWIDLENIE. Nocleg w punkcie BAZADIABEL.

Moldova_3a
Rano wiadomo - na dół. Potem waypoint CAPRIANA - klasztor zbudowany z rozkazu Stefana cel Mare. Jeżeli masz czas, na punkcie ROZJAZD możesz włączyć na 2 godzinki trasę Moldova_3b i odbić do żeńskiego klasztoru Bursuc. Trasa cały czas prowadzi gęstą, dębową puszczą. Jeżeli decydujesz się na odwiedzenie Bursuc, nie musisz wracać na trasę 3a. Możesz do punktu POCZATEK pojechać przez miejscowości Lapusna i Hincesti. Jeżeli nie masz mapy, wracasz do punktu ROZJAZD, potem zgodnie z trasą 3a zaliczasz waypointy KNAJPA LAS i KNAJPA ASF, a potem pytasz o miejscowości Danceni albo Ialoweni i dojeżdżasz do punktu POCZATEK (przy punkcie KNAJPA ASF nie skręcaj w lewo - jedź prosto).

Moldova_3c
Pierwszy przystanek na tej trasie to MILESTIMICI - największa na świecie kolekcja wina. Jeżeli się wcześniej umówisz, zwiedzisz ją własnym samochodem.
Potem punkt BAR na placyku z klimatem jak z Desperados. Potem sympatyczny podjazd i zjazd, niestety na końcu śmieci. Punkt INTERNET2 to prawdopodobnie działająca kawiarenka - nie wchodziliśmy.
Waypoint STUDNIA to taka mołdawska Mongolia - zobaczysz ;)
NOCLEG DEBY to miejsce na skraju dębowej puszczy - drewno na ognisko jest. Spokojnie można tam jechać w ciemno.

Moldova_4a
MONASTYR - ładna i ładnie położona cerkiewka (chodzi o tę małą, do której schodzi się schodami w las - nie o dużą na wzgórzu)
PURCARI_WINNICA - miejsce obowiązkowe. Warto zwiedzić (nie jest tanio, trzeba się wcześniej umówić) i napić się wina. Nocleg jest tak ułożony, żeby po degustacji nie szwędać się po asfaltach ;).
BAZA PURCA - nocleg.
Z tego miejsca do granicy z Ukrainą jest kilkadziesiąt minut, do Odessy ok. 80km.
Jeżeli masz czas, warto wpaść na południe do Gagauzji - momentalnie zmienia się klimat i roślinność.

źródło: www.penetrator.waw.pl


historia | aktualnosci | o nas | ekspedycja